poniedziałek, 13 stycznia 2014

"Wkręcasz?"

Mam bilety! - rzuciłam na powitanie. Moja towarzyszka zatrzymała huśtawkę, na której na mnie czekała. Plac zabaw, zwany przez nas "Patrykowy", to nasze miejsce spotkań odkąd Natalia przeprowadziła się tutaj w połowie trzeciej, ostatniej klasy gimnazjum. Tutaj, czyli w okolice Katowic. Pod koniec gimnazjum, czyli 9 miesięcy temu. Mamy wrzesień, pół godziny temu rozpoczęłam naukę w szkole średniej.
- Wkręcasz? - popatrzyła na mnie, przyduszając papierosa o piasek pod stopami.
- Wyjątkowo nie - uśmiechnęłam się i usiadłam na huśtawce obok. Normalnie usiadłabym okrakiem, zwrócona w stronę koleżanki, ale teraz przeszkadzała mi krótka sukienka. Słońce mocno świeciło, ale odsunęłam przeciwsłoneczne okulary na czubek głowy, patrząc na Natalię.
- Na kiedy? - zapytała.
- 21. września. - oznajmiłam. Widziałam szok na jej twarzy.
- Ale to są...
- Moje 16 urodziny, tak. Babcia jest doskonałym spiskowcem.
- No raczej - przytaknęła, przywołując w pamięci swoje jedyne spotkanie z moją babcią-pogromczynią mitów. - A kiedy lot?
- No tu jest problem... Aż tydzień wcześniej. A to oznacza ogromne zaległości.
- Przestań, to dopiero wrzesień. - rzuciła Natalia, szurając adidasami po ziemi.
- A co u ciebie? - urwałam temat szkoły, jak zawsze przy koleżance. Ale naprawdę, miałam wielką ochotę jej dociąć. Zamiast tego dodałam: - Mama i Paweł się zgodzili?
Patrząc na nią miałam wrażenie, że nawet im jeszcze o tym nie powiedziała.
- No... no więc... może gdybyś ty ze mną poszła i powiedziała, że wszystko i tak jest ustalone, no i, że twoi rodzice są za... - nie patrzyła na mnie. Wiedziałam.
W zamyśleniu przygryzłam wargę i znów zsunęłam okulary na nos. Ciekawe, jak ich przekona, że trzeba jej kupić bilet na samolot.
- W tym rzecz, że moi rodzice o niczym nie wiedzą. Ale co to dla mnie.
- Nie mam pojęcia, jak ich przekonamy. To przecież nie jest byle co...
- Ale Sosnowiec nocą zwiedzałaś, wierz mi, to prawie taka sama patola co Londyn. Co my tu jeszcze robimy? - wstałam i obciągnęłam kusą spódnicę. Co mnie podkusiło, żeby ją założyć? To pewnie to słońce. - Chodź. Ja coś wymyślę.
"Jak zwykle" - miałam ochotę dodać, jednak znowu się powstrzymałam, koncentrując się na irracjonalnych argumentach i omijaniu dziur w chodniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz