Telefon Olivera zawibrował i po chwili rozległ się dźwięk dzwonka. Niemalże wypuściłam urządzenie z rąk, ale jakimś nadludzkim wysiłkiem i niewidzialną ręką udało mi się je przytrzymać. Zacisnęłam je w dłoniach, a spomiędzy palców wydobywała się melodia Metalliki. Rozejrzałam się szybko dookoła. Na końcu ulicy stał mały chłopczyk z lodem w ręce, gapiąc się na mnie jak na wariatkę. Uświadomiłam sobie, że stoję zgarbiona, ściskając w rękach smartfona jak Gollum pierścień. Wyprostowałam się i posłałam dziecku promienny uśmiech, który szybko zniknął, gdy tylko zerknęłam na ekran. Widniało na nim imię Jony.
Drżącym palcem zaakceptowałam połączenie i przyłożyłam telefon do ucha, milcząc.
- Sykes, no gdzie ty jesteś, nie umiesz odpisać na smsa? - drgnęłam, jakby głos Australijczyka był uderzeniem w policzek. - Stary, nie będę tu sterczał wieki, już zapomniałem, jak pizga w Anglii. Mam to, o co prosiłeś...
- Oliver cię o coś prosił? - odezwałan się mimo woli. Chwilę potem przeklęłam się w myślach. Jona milczał tylko chwilę, jednak prędko odzyskał rezon.
- Cześć Maddie! Taak, o kilka słoików Vegemite, bo jestem na jakiś czas w Sheffield. Na sesję zdjęciową.
- W Sheffield. - powtórzyłam. Sesja zdjęciowa w takiej architektonicznej dziurze jak Sheffield, serio?
- Jest gdzieś koło ciebie Sykes?
- Nie...
- Maddie, musisz odejść z tego zespołu. Wracaj do domu, nie jesteś tu bezpieczna. - szybko zmienił żartobliwą, lekką gadkę na twardy i zdecydowany ton.
- Jona, po której stronie ty w końcu stoisz? - irytowała mnie już ta jego gra. Chwilę milczał.
- Po tej słusznej. Wyjątkowo nie po zwycięskiej.
Rozłączył się. Mimo iż słyszałam sygnał oznajmiający koniec rozmowy, spojrzałam z niedowierzaniem na wyświetlacz. Coś się tutaj dzieje, ale nie wiem jeszcze co. Ale dowiem się, muszę się dowiedzieć. Przygryzłam wargę i usunęłam ostatnie połączenie. A potem przywdziałam na twarz zimną maskę. determinacji i ruszyłam do marketu. Przekroczyłam drzwi i od razu zauważyłam Olivera.
- Dziewczyno, czy ty przechodziłaś kurs sznurowania butów online? - zapytał zirytowany, sięgając po drugą butelkę pepsi coli.
- Uhm. Nawet go zdążyłam ukończyć, a certyfikat "Dzielnego przedszkolaka" wraz z naklejką przyjdzie pocztą. - usatysfakcjonowana zaskoczonym spojrzeniem wokalisty, rozejrzałam się wokół. - Matt, weźmiesz mi Witta?
Chłopak, który właśnie przeżuwał bułkę z otwartymi ustami i opierał się o wózek, metodycznie zapełniany produktami przez Lee, uniósł kciuk i pociągnął sprzęt, człapiąc na drugą stronę sklepu. Lee w tym samym momencie odwrócił się i upuścił pudełko pizzy, w jego mniemaniu, do wózka. Zaklął głośno, gdy pudełko upadło na ziemię.
Zerknęłam na Olivera, który teraz wybierał chrupki z uwagą, którą poświęciłby turniejowi szachowemu.
- Dzięki za ratunek. - mruknęłam.
- Nie ma sprawy, musimy sobie pomagać.
- Chyba to zgubiłeś, gdy, no wiesz, przyodziałeś pelerynę superbohatera. - podałam mu telefon. Obejrzał go dokładnie, szukając usterek.
- Może po trasie wyskoczymy razem do kina lub na shake'a?
Zgodziłam się, no bo co innego mogłam powiedzieć? "Sorry, Oliver, ale myślę, że wraz z Weinhofenem zabiłeś swojego brata, więc raczej nie będziemy umawiać się na wyjścia. Równie źle czuję się z tobą na jednej trasie koncertowej, zabijesz mnie w jej trakcie czy po zakończeniu"? To raczej słaby motyw na zacieśnienie więzi przyjaźni.
Wyszliśmy ze sklepu, akurat w angielski deszcz, jeszcze bardziej mokry i zimny niż w innych krajach. Powtarzając sobie, jak bardzo nienawidzę Wielkiej Brytanii, naciągnęłam kaptur na głowę.
- Pizza mi zmoknie! - zaczął lamentować Matt i wyrwał z naszych rąk wszystkie siatki z przyszłym obiadem, ruszając szybko naprzód.
- Żebyś ty z takim zaangażowaniem spełniał też moje polecenia, a nie tylko swojego żołądka..! - krzyknął za nim Olivier. Chłopak przystanął, ociekając strumieniami wody.
- Spełniam też potrzeby innej części mojego ciała. Chcesz wiedzieć jakiej?
-----------------------------------------------
Bałam się, bałam się cholernie. Ten hałas, ten szum przypominał mi szepty gapiów, światła oślepiały jak australijskie słońce... I nie było koło mnie nikogo, nie widziałam żadnego pokrzepiającego uśmiechu, nie czułam pełnego otuchy uścisku dłoni. Nie było nic.
- Horizon, 3... 2... 1... Go!
Pierwszy raz na scenie od wypadku Toma. Pierwszy raz na scenie, bez krztyny zaufania do tych, z którymi ją dzielę. Pierwszy raz na scenie bez chłopaka o lazurowych oczach na backstage'u... Ale, o dziwo, nie tęskniłam już za Tomem. Dopiero podczas koncertu uświadomiłam sobie, że ten ból, to uczucie straty nie były spowodowane śmiercią chłopaka, tylko tym, że mnie zostawił. Byłam przerażona samą sobą, tym, że zginął przeze mnie niewinny chłopak, mój chłopak, a ja myślałam tylko, że to pierwszy mężczyzna, który mnie porzucił od bardzo dawna. Bo zwykle to ja kontrolowałam moje związki.
Czy to więc znaczyło, że go nie kochałam? Czy to było czyste pożądanie? A może sposób, by być bliżej Olivera? W takim razie o co chodziło z Ashtonem? Chwila sprawdzenia, jak daleko mogę się posunąć?
- Chcesz ciasteczko, Madeline? - zapytała Carol, dolewając mi czerwone wino do wysokiego kieliszka. Zamrugałam oczami, wracając duchem do domu państwa Sykes, gdzie byłam wraz z Oliverem.
- Nie, dziękuję. Nie, kanapki też nie zjem -uprzedziłam następne pytanie.
- Czy jesteś anorektyczką? - zapytał Ian. Przewróciłam oczami.
- Nie, nie jestem.
- A modelką?
- Też nie.
- Wszystkie dziewczyny Olivera to anorektyczki. I modelki.
- Nie jestem dziewczyną Olivera, dopiero co byłam dziewczyną Toma - zauważyłam ze złością. Oli uśmiechnął się, upijając łyk piwa.
- Skończ ją prowokować, tato. Jak chcesz czegoś ostrego, to w kuchni masz noże.
- Nie podskakuj, Oli.
- Cały czas siedzę.
- Wezmę ciasteczko - oznajmiłam. Ta rodzina naprawdę była chora. A ich syn cholernie inspirujący... I niebezpieczny. Po zakończeniu trasy byliśmy kilka razy na mieście i z niepokojem przyznaję, że Oliver skutecznie ukrywa dwa oblicza. Odszukałam jego wzrok i posłałam mu uśmiech.
Jak to było? Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej?
Jezu jestes dziekuje kocham twojego bloga dziekuje Ze znowu napisłaś dziękuję z całego serca proszę cię pisz dalej proszę i kiedy następny rozdział?? ♡♡♡
OdpowiedzUsuńJesteś jeju aż się popłakałam ze szczęścia kocham twój blog pisz dalej proszę dziękuję że dodałaś nowy wpis dziękuję z całego serca i pisz dalej i do następnego :*:*
OdpowiedzUsuńKiedy następny wpis??
OdpowiedzUsuńDzięku że znowu piszesz najlepszy bloger z w moim życiu jaki przeczytałam