Siedziałam na czerwonym, pluszowym dywanie ze skrzyżowanymi nogami, bawiąc się kostką. Przewracałam ją między palcami, przygryzając wargę. Nudziłam się jak mops. Co jakiś czas podnosiłam wzrok na pracujących chłopców, ale byłam skutecznie ignorowana. Pochylali się nad stołem i dyskutowali, gwałtownie wymachując rękoma i przepychając się ze śmiechem.
W ciągu dwóch lat mojej kariery jako przyjaciółki, a potem członkini Bring Me the Horizon przyzwyczaiłam się do tego, że jestem w centrum zainteresowania i otaczana zachwytami. Najlepszym przykładem było to, że kogokolwiek na mojej drodze bym nie spotkała - Pierce the Veil, Fall Out Boy, All Time Low, A Day to Remember, Jo, Tess, Adama Elmakias, słowem - ludzi, których warto znać, naprawdę, każde z nich poświęcało mi mnóstwo uwagi i w mgnieniu oka należeli do kręgu moich znajomych. Zawsze Temat Numer Jeden, zawsze piękna, mądra i urocza. Tymczasem banda nastolatków, którzy próbują się wybić w biznesie ignoruje mnie.
Nie podobało mi się. Ale jeszcze bardziej nie podobało mi się to, jakim torem pobiegły moje myśli. Halo, Magda, ogarnij się. Dotychczas nie potrzebowałaś sławy i solidnego zaplecza gwiazd, żeby cię doceniano. Wystarczył twój cięty dowcip, abstrakcyjny umysł i giętki język. To było twoim atutem, a nie pozycja w musicbiznesie.
- Pokażecie mi coś swojego? - zapytałam. Luke podniósł głowę i posłał mi lekki uśmiech.
- Przepraszam, zagadaliśmy się, a mieliśmy grać. Tylko, hm... Ash, możesz grać? Rano...
- Poradzę sobie. - przytaknął chłopak z bandanką na głowie. To on nieustannie mówił i żartował, aż do bólu.
- A co ci było? - zainteresował się Michael, człowiek o zielonych włosach.
- Nadwyrężyłem nadgarstek - odparł Ashton z pełną powagą. A jednak chłopcy prychnęli śmiechem. - Pomagałem Lily budować wieżę z klocków i spadła na mnie.
- Lily czy wieża? - zapytał Calum z niebezpiecznym uśmiechem.
- Obie. - wrzucił krakersa do ust i zerknął na mnie przelotnie, wybijając dłońmi rytm o stół. Złapał moje spojrzenie, którego nie mogłam oderwać od jego profilu. Spuściłam wzrok, uśmiechając się lekko. - Więc skoro już ustaliliśmy, że nic mi nie jest, może pochwalimy się czymś przed Maddie?
- Wolisz covery czy oryginały? - Mike przeniósł na mnie spojrzenie dużych, brązowych oczu szczenięcia. Zawsze marzyłam, aby brąz moich oczu był taki nieprzenikniony, a tymczasem muszę się zadowolić czymś bardziej podobnym do piwnego. Nie można mieć wszystkiego, prawda?
- Zależy kogo piosenki gracie - odparłam.
- Adele? - bardziej zapytał niż stwierdził Luke. Uniosłam brew.
- Serio, Hemmo? Nie możesz proponować Adele komuś, kto gra metal. - Calum zmiażdżył przyjaciela wzrokiem.
- Deathcore, mój drogi, deathcore. - Mike pomachał palcem jak nauczyciel karcący ucznia. Prychnęłam.
- Deathcore to to może był maksymalnie przy drugiej płycie. Teraz to nawet krytycy nie wiedzą, co to jest.
- Zagrasz nam coś? - zapytał Luke. - Czysto poznawczo.
- To wy mieliście grać dla mnie - zaśmiałam się.
- Nie ma nic za darmo. - Caluma nadal nie mogłam do siebie przekonać. Patrząc na jego zaciśnięte usta uznałam, że dopóki nie pokażę mu, co potrafię, nie będzie w stanie normalnie ze mną rozmawiać. Zmrużyłam oczy i zabrałam Michael'owi gitarę elektryczną, którą właśnie wziął do rąk.
- Mike, rzuć tytuł.
Zmieszał się lekko i rozejrzał po kolegach.
- Em, nie wiem, "Go to Hell..."?
- Poważnie, znasz tytuły ich piosenek? - Calum uniósł brew.
- Poważnie, "ich"? - przestroiłam gitarę..
Postanowiłam odpuścić sobie moją partię i popisywałam się częścią Lee. Wiedziałam, że i tak się nie połapią, a ja nabiorę trochę poważania w ich oczach. Cieszyłam się, że Malia codziennie kazał mi grywać obie partie każdej piosenki, "na wszelki wypadek", więc teraz bez większego zastanowienia mogłam grać. Uznałam, że popiszę się jeszcze bardziej i zaczęłam śpiewać. A gdy skończyłam piosenkę, ledwo ukrywałam dumę, która mnie rozpierała.
- No proszę, 1:0 dla Maddie. - podsumował Ashton, wrzucając następnego krakersa do ust i wycierając dłonie o dżinsy. - Odbijamy, panowie?
- Czy to wyzwanie? - upiłam łyk sprite'a. Potwierdził. - Czy to nie jest trochę nie fair? Ja sama na was czworo?
- Maddie Miko tchórzy? - podpuszczał mnie Luke.
- W życiu. Ale zakład to zakład. Co, jeśli przegram?
- Załatwiasz nam wejściówki na backstage na wasz koncert. - odparł Mike, bez konsultacji z kolegami. Ale nie skarcili go, wręcz przeciwnie, przytaknęli.
- Dobra. Ale jeśli wygram... rozbierzecie się w waszym pierwszym teledysku.
- Przecież my nie nagramy teledysku, nigdy... - zaoponował Mike.
- Halo, pracujecie z Gaskarthem nad płytą, musicie mieć teledysk!
- Zmieniam warunki. Jeśli my wygramy, wystąpisz w naszym pierwszym teledysku. - Calum skrzyżował ręce na piersi, wpatrując się we mnie wzrokiem zwycięzcy.
- Przybite.
Zdziwili się. Na pewno.
- Stoi. - wzięli instrumenty i dreptali w kółku na dywanie.
- Don't stop? - zapropnował Luke nieśmiało.
- Wyśmieje nas. Amnesia. - kategorycznie zaprzeczył Calum, udając, że mnie tam nie ma. Próbowałam przypomnieć sobie jakąkolwiek piosenkę 5SOS, która wyświetliła mi się kiedykolwiek na youtube.
- Out of My Limit? - strzeliłam. Ash spojrzał na mnie zaskoczony zza perkusji.
- Miałeś rację, Calum. Jesteśmy sławni.
- To przez One Direction. - odparłam, podając Mike'owi jego gitarę. - Wyświetlacie się przy nich w propozycjach na youtube.
- Mówiłem wam, że jak pojedziemy z nimi w trasę, to tylko po tym nas będą kojarzyć. - Ash zakrył oczy dłonią, trzymając pałeczki. Gdybym ja tak zrobiła, pewnie wsadziłabym je sobie do oczu. - "Ej, to oni, support One Direction! Weźmy od nich autograf, znają Harry'ego!" - zironizował cienkim głosem.
- No proszę, One Direction, Alex Gaskarth... chcecie grać pop czy rock?
- Pop rock. - odparł Calum. - Tak jest wygodnie. Amnesia, Mike.
Skinął głową i zmienił gitarę na akustyczną. A potem zaczął grać. I spodobało mi się. Przy drugim refrenie Luke skinął mi głową, żebym włączyła się do śpiewu. W tamtej chwili miałam wrażenie, że przegram zakład, bo nie wymyślę niczego z ich repertuaru, co spodoba mi się równie bardzo jak ta piosenka.
"I wish that I could wake up with amnesia
And forget about these stupid little things."
- Madd, twoja kolej. - Luke ściągnął mnie na ziemię.
- Blink-182. - wyszeptałam i, usłyszawszy swój głos, odchrząknęłam, aby nabrał swojej zwykłej, lekko zachrypniętej barwy. - I Miss You.
- Na pewno nas nie znasz? - zmrużył oczy Mike. - Coverowaliśmy to jakiś czas temu...
Pokręciłam głową.
--------------------------------------------------
Mieliśmy naprawdę podobny gust muzyczny. Gdy razem graliśmy Blink-182, a później Nirvanę, A7X i inne, znane zespoły odkryliśmy w sobie bratnie dusze. Gdy znudziło nam się już rzucanie kolejnych tytułów i dowiadywanie się, że doskonale je znamy, rozłożyliśmy się na dywanie, opowiadając o sobie wzajemnie - nie tylko o zespołach i muzyce, ale też prywatnie. Dowiedziałam się, że cała czwórka to mniej lub bardziej zaawansowani gitarzyści. Każdy z nich również miał dobry głos, na wygląd też przecież nie narzekali.
Z powodzeniem mogliby zakładać boysband. Mogłabym zostać naczelną fanką i prowadzić ich fanpage na facebook'u.
- Maddie Miko, lat 17, gitarzystka Bring Me the Horizon. Nie śmieszy cię to? - zapytał Luke, odgryzając żelkowi-dżdżownicy głowę.
- Luke Hemmings, lat 18, gitarzysta 5 Seconds of Summer. To mnie śmieszy.
- Jak porównać obie nazwy, to brzmimy jak kapela w Camp Rock. - posmutniał Mike.
- A mówiłem wam od samego początku... - stwierdził Ash i zerknął na zegarek. - Maddie, jako najmłodsza z zespołu, masz jakąś godzinę policyjną? Sama w obcym mieście...
- W obcym kraju... - dodał Luke.
- Na innym kontynencie! - Mike podrzucił żelkę i złapał ją w powietrzu ustami.
- Przylecieliśmy tutaj prosto po Tokio, tam była paranoja... - przypomniałam sobie poszukiwania McDonalda i nocne surfowanie i uśmiechnęłam się lekko. Opowiedziałam im w skrócie o nocnym włóczeniu się.
- Rany, w takim razie ja nie chcę im podpadać - uniósł dłonie Luke. - Odprowadzę cię.
Zgodziłam się i po jakimś czasie udało nam się zebrać. Odkryliśmy, że Lily zasnęła na kanapie w salonie, przed telewizorem, więc pomogliśmy ją Ashtonowi zanieść do pokoju. Gdy w końcu stanęliśmy przed drzwiami, powiało chłodem.
- Myślałam, że żartowałeś z tą niską temperaturą - zwróciłam się do Luke'a, obejmując się ramionami i drżąc z zimna.
- Pożyczę ci bluzę. - zaproponował Ash i zniknął za jakimiś drzwiami, prawdopodobnie od swojego pokoju. Wyszedł stamtąd kilka minut później, niosąc czarną bluzę z kapturem.
Podszedł do mnie i pomógł mi ją założyć, a później zasunął mi ją aż pod szyję, muskając przy tym mój podbródek i starannie ignorując moje spojrzenie. Podwinęłam trochę rękawy, które zwisały luźno, tak jak całe ubranie perkusisty.
- W takim razie ja cię odprowadzę, odbiorę potem bluzę. Wracam za niedługo. - rzucił do kolegów przez ramię i pierwszy wyszedł na zewnątrz. Pomachałam chłopcom, co bardziej przypominało pożegnanie ośmiornicy i ruszyłam za Irwinem w noc.
- Australia zawsze kojarzyła mi się z ciepłym miejscem, wiesz? - zaczęłam, w ramach nawiązania rozmowy. Chłopak wsadził ręce w kieszenie i szedł przed siebie, obserwując gwiazdy na niebie.
- Bo jest taka. Ale w listopadzie.
- W Polsce listopad jest zimnym miesiącem. W czerwcu zaczynamy wakacje... wyjazdy, wolność i takie tam.
- Koale, kangury i dingo to za małe różnice między Australią i Europą, ktoś musiał dorzucić coś więcej.
Wybuchnęliśmy śmiechem, słysząc naszą rozmowę.
- Cieszę się, że was poznałam, wiesz? - powiedziałam, po dłuższej ciszy. Ashton zatrzymał się.
- Ja też nie żałuję. - powiedział cicho. Przysunęłam się do niego. Schylił głowę, patrząc mi w oczy. Na jego wargach drgał leciutki, niepewny uśmiech. Przełknął ślinę, gdy wspięłam się lekko na palce. - Jesteśmy na miejscu.
W mgnieniu oka zmieniłam zamiary i pocałowałam go w policzek. Miałam ochotę potrząsnąć głową, żeby się ogarnąć. Masz chłopaka, Magda, a Ashtona znasz od kilku godzin.
- Wpadniecie jutro na naszą sesję? Zobaczycie, jak to jest, może kogoś poznacie... Potem gramy koncert. - zaproponowałam. Namyślał się chwilę, patrząc na dom swojego przyjaciela.
- Pewnie. Tak, jak najbardziej.
- W takim razie jesteśmy umówieni. - bardziej stwierdziłam, niż zapytałam, ale chłopak i tak przytaknął. Odsunęłam się.
- Więc do jutra. - pomachałam mu, cofając się. Rzuciłam mu ostatni uśmiech i odwróciłam się, wchodząc do domu. Nie obejrzałam się.
Gdy znalazłam się w środku, zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie, głośno wypuszczając powietrze. Światło w korytarzy zapaliło się, a na jego końcu zamajaczyła się postać.
- Maddie, powiedz mi, że to bluza Olivera, błagam cię. Niech to nie będzie kolejny kolega.
Oho, nawiązywanie znajomości może się dość ciekawie skończyć...
OdpowiedzUsuńI pojawiła się dramatyczna końcówka, przez którą jeszcze bardziej nie będę mogła się doczekać kolejnego rozdziału.
nie kończ w takich momentach, please!!! czyżby to Tomy, zazdrosny Tomy? :)
OdpowiedzUsuń