muzyka.
Jestem sobie w swoim sklepie muzycznym. No dobra, swoim w 1/3, bo dochody właściciela dzielę z najnowszą wersją swojej najlepszej przyjaciółki i założycielem tego katowickiego kącika zwanego "Rocker's Alley". Każde z nas jest odpowiedzialne za inną część lokalu - ja prowadzę sklep z płytami i sprzętem muzycznym, Tomek salę koncertową, a Ania kawiarenkę. Żadne z nas nie zna się na swojej części biznesu.
Lecącą w tle piosenkę My Chemical Romance - "I'm not okay" przerywa przenikliwy dźwięk hi-hatu. Ten instrument zastępuje nam dzwoneczek przy przeszklonych drzwiach wejściowych i wydawał się bardzo rockerskim rozwiązaniem, ale gdy rozbrzmiewa setki razy w ciągu każdego dnia, przyprawia już o ból głowy. Mimo to nikt go nie ściąga. To jeden z naszych znaków rozpoznawczych. No i jesteśmy na to zbyt leniwi.
Gdy hi-hat przebił się przez dźwięk muzyki, nie podniosłam głowy. Zbliżała się 20:00, godzina "Koncertowa", więc założyłam, że to Tomek wszedł do środka, by przygotować salę do koncertu kolejnego szerzej nieznanego zespołu, który miał tu grać. Ja się nie przejęłam, dalej składałam internetowe zamówienie na płyty, ale Ania podniosła wzrok zza lady. Uważnie obserwowała wchodzącą osobę.
- Ten hi-hat jest denerwujący. - rzucił Tomek, w ramach powitania. Chuchnął w dłonie odziane w skórzane rękawiczki bez palców i otrzepał się jak pies, zrzucając śnieg na ziemię. Płatki jego uszu, w których miał tunele ogromnych rozmiarów, zatrzepotały.
- Tak jak ty, a nadal tu przychodzisz. - odparowała Ania, opierając się o ladę przedramionami. Zerknęłam na nią. Tyle się w niej zmieniło. W nas obu. Ale o ile moje zmiany trwały głównie we mnie, ona je uzewnętrzniła.
Zarzuciła katowanie nauczycieli czerwonymi włosami i przefarbowała je na czarno. Jeżeli to niewystarczająco tworzyło kontrast z bladą skórą, na pewno robiła to czerwona szminka na ustach, w której Ania się zakochała. Na szyi, pod kaskadą włosów, ukrywał się majestatyczny wilk wyjący w stronę nieistniejącego księżyca, w uszach tkwiły niewielkie, jak na razie, tunele. Dzisiaj tatuaż i tunele były widoczne w całej okazałości, gdyż włosy dziewczyny były spięte w luźny kok.
- Dlaczego wy mnie ciągle dissujecie, Brutusy? Jeszcze wpadnę przez was w kompleksy. - Tomek ściągnął z głowy kaptur i podszedł do mnie, całując mój policzek na przywitanie i zerkając mi przez ramię. - Znowu robisz zamówienie? Ci klienci przychodzą tutaj chyba nie dla muzyki, a dla ciebie. Tylko głupio im wyjść z pustymi rękoma i na dodatek ze złamanym sercem.
- Nienawiść to podobno wysublimowany pociąg seksualny. - rzucił jeden ze stałych klientów, kładąc płytę Our Last Night na ladzie. - Madziu, skasujesz mnie?
Z naszymi klientami byliśmy po imieniu. Kolejny znak rozpoznawczy. Sięgnęłam po płytę i zerknęłam na okładkę.
- Wszyscy to ostatnio kupują. Kto to jest? - zapytałam, czytając listę na odwrocie.
- Jakiś post hardcore, podobno. Możesz ją puścić.
Niestety doznałam kilkusekundowego ataku autyzmu, gdy usłyszałam sygnał smsa. Sięgnęłam po telefon, a Ania przewróciła oczami i wyciągnęła mi album z rąk. Uśmiechnęłam się, odczytując wiadomość.
- Uhuhu, to chyba osławiony Trevor napisał! - zaśmiał się Tomek, ale ledwo to zarejestrowałam. Tak samo jak fakt, że Ania kieruje swoją dłoń w moją stronę i wyrywa mi smartfona z rąk.
- "Bejb, wsiadam w samolot. Jutro jestem w Polsce. Sobota aktualna? ;>" - odczytała głośno i spojrzała na mnie. W tle pianino przeszło w gwałtowną mieszankę perkusji i gitary. - Idziesz z nim na studniówkę?
- A nie idziesz z Ashtonem? - zainteresował się Tomasz.
- Zerwałam z Ashtonem - odparłam, a kilkanaście osób w lokalu wciągnęło głośno powietrze. - I tak, idę z Trevorem na studniówkę.
- W sumie, Aniu, co w tym złego? Ty też zerwałaś z Nichollsem. Magda, dlaczego zerwałaś z Irwinem?
- Tylko ja nie zerwałam z nim dla kogoś, kogo nigdy nie widziałam. Co ty o nim w ogóle wiesz?
Otworzyłam usta i... nie powiedziałam nic. Bo wiedziałam o nim wszystko i nic. Wiedziałam, że ma własny zespół, ale nie znałam jego nazwy. Znałam jego imię, ale nie nazwisko. Znałam dokładnie opis jego brata i rodziców, ale nie miałam pojęcia, gdzie dokładnie mieszka.
- No właśnie. Nie boisz się, że to kolejny nawiedzony muzyk?
- On taki nie jest! - zaprotestowałam. - I wiem, że jest wokalistą.
- Może to Trevor McNevan? - zasugerowała inna klientka.
- To nie on. On jest Amerykaninem.
- Madd, dlaczego ty nie możesz sobie znaleźć jakiegoś przystojnego Polaczka? - westchnęła Ania.
- Takiego jak ja! - wtrącił Tomek.
Spuściłam wzrok, a wraz z nim opuścił mnie cały entuzjazm. Pisałam z Trevorem od października, ale już wydawało mi się, że znam go na wylot, więc jego zaproszenie na moją studniówkę było dla mnie najzupełniej normalne. Zabrałam Ani mój telefon i dłuższą chwilę wpatrywałam się w ekran bez słowa. Czy się nie bałam? Byłam przerażona.
- No to dlaczego zerwałaś z Irwinem?
- Potrzebowałam... przestrzeni.
- To bardzo dyplomatyczna odpowiedź. - Ania przewróciła oczami. - Ale mogłaś mi chociaż wspomnieć, że odrzuciłaś wszystkie zaproszenia na studniówkę dla jakiegoś ducha!
Hi-hat ponownie zasygnalizował czyjeś wejście. Tym razem przyszedł jeden z muzyków grających dzisiaj wieczorem. Wiedziałam, że ma na imię Aleksander i ten koncert miał być dowodem na to, że nawet zespoły, które się rozpadły, mogą z powrotem ze sobą grać. Ot, taki żarcik ze strony Ani i Tomka, którzy czasem takie grupy zapraszali.
Kiedy ja próbuję przejść z powrotem do normalnego życia nastolatki i zapomnieć, że kiedykolwiek miałam szansę na ogromną karierę, ale żądny mojej krwi Anglik próbował mnie zabić, nagle uwodzi mnie inny wokalista, a na dodatek moi przyjaciele starają się mnie znów wrzucić na scenę. A jeżeli ta znajomość to kolejny haczyk? Nie chciałam przyjmować tego do wiadomości. Przygryzłam wargę i odpisałam Trevorowi.
"Aktualna."
Brawo, pogubiłam się w zaległościach. Ale im więcej do czytania, tym lepiej.
OdpowiedzUsuńBawi mnie ta sytuacja :D Szykuje się kolejna niespodzianka!
Jakoś nie czuje się zawiedziona jej rozstaniem z Irwinem...mam nadzieję, że choć raz dopisze jej szczęście (naiwne, co?)