Siedziałam na łóżku ze skrzyżowanymi nogami, tępo wpatrując się w jedną z trzech ciemnogranatowych ścian. Czwarta była pomalowana na jaskrawą zieleń. Gdzieś w tle cicho leciało Scar Tissue, a przede mną leżało puste już pudełko i jego zawartość, pozornie niedbale rozrzucona. Zdjęcia, bilety, kostki, pośpiesznie zapisane karteczki, zasuszone kwiatki, patyczki z McDonald'sów z całego świata, kółko od deski surfo-rolkowej, wycinki z gazet, pojedyncze struny... W palcach obracałam białą chryzantemę.
Była już sucha, ale nadal przejmująco piękna. Patrzyłam na nią z namysłem. Wcześniej, przesuwając wzrokiem po tych wszystkich szpargałach pomyślałam, że sentymentalizm nie jest do mnie podobny. Jednak gdy napotkałam spojrzenie przenikliwie niebieskich oczu, świdrujących mnie wzrokiem pełnym miłości ze zdjęcia, coś we mnie drgnęło. Wyciągnęłam wszystkie zdjęcia Thomasa. Leżały w równym rządku przede mną: z bratem, z zespołem, z technikami, sam, ze mną, stojąc, leżąc, śmiejąc się. A nieco dalej, w innym rządku było miejsce zdjęć Ashtona. Przetrząsnęłam wszystkie rzeczy. Nie znalazłam żadnej fotografii sprzed liceum. Żadnej. Tak jakby moje życie rozpoczęło się dopiero z 21 września... w Oxfordzie.
Ania stanęła w drzwiach i oparła się o framugę, krzyżując ręce na piersiach. W jej niebieskich oczach malowało się lekkie znużenie.
- Czy ty przestaniesz się nad sobą użalać?
Podniosłam głowę, a ona rozejrzała się po pokoju, jakby próbowała wypatrzeć Kiedesa, wyśpiewującego markotną piosenkę.
- Puść sobie jeszcze Evanscence.
Podeszła do laptopa i szybko wklepała My Immortal. Wykrzywiłam wargi w parodii uśmiechu.
- Słuchaj, wiem, że nie odezwał się już 3 dni, ale właśnie olałaś próbną maturę z polskiego.
- Nie jestem zainteresowana. - wymamrotałam, patrząc w kwiat.
- Nigdy nie musiałam cię zbierać po zerwaniach z chłopakami, więc nie każ mi tego robić tym razem. A szkołę powinnaś zaliczyć, skoro tak bardzo nie chcesz być jak gwiazda rocka.
- Frank Iero nie zaliczył szkoły średniej.
- No właśnie. I rozpadł mu się zespół. Bang. - zauważyła jednak, że to nijakie powiązanie nie robi to na mnie wrażenia, chociaż w 2013 roku płakałam nad tym jak bóbr. - Dobra, Miko. Rusz tyłek, umyj się w końcu i wychodzimy.
- Niby gdzie?
- Zjadłaś całą nutellę, łazęgo. Trzeba dokupić.
-----------------------------------------------------------------------
Podążałam za Anią
między półkami. Dziewczyna popchnęła wózek w połowie zapełniony
produktami i wskoczyła na ramę, przejeżdżając tak kilka metrów.
- Trzeba zrobić te zakupy, potem iść do Maka, a później po ciuchy! I będziemy znowu narzekać, że nie mieścimy się w te najlepsze! - Ania zeskoczyła z wózka i wepchnęła sobie do ust kilka orzechowych chrupków. Pokręciłam głową, upijając łyk wody mineralnej. Nienawidziłam rozpoczynać produktów przed ich kupnem, ale Ania mnie tego nauczyła. A obsługa Biedronki, w której byłyśmy stałymi klientkami, przyzwyczaiła się do naszego głośnego zachowania. A raczej zachowania Anny.
- Nie mam ochoty na Maca.
- No skoro tylko dzisiaj zeżarłaś dwa słoiki nutelli... Miko! Popatrz na niego!
Dziewczyna wskazała na jakiegoś nastolatka, rozglądającego się z nieco zagubioną miną po półce z mlekiem. Ledwo przejechałam po nim wzrokiem i sięgnęłam po telefon, by sprawdzić, czy Trevor przypadkiem do mnie nie napisał. Od studniówki się do mnie nie odezwał...
- Pójdziesz po ketchup? Ja wezmę jogurty. - zaproponowała Ania, przemilczawszy mój nagły autyzm. Skinęłam głową, nie patrząc nią. Nie zauważyłam więc jej spojrzenia, gdy odchodziłam w przeciwnym kierunku, przygryzając wargę i zastanawiając się, dlaczego, u licha, Trevor nie chciał mi nic wyjaśnić, tylko zniknął. Pochyliłam się nad chłodnią, wyciągając dwa pudełka Guiseppe. Gdy się odwróciłam, napotkałam spojrzenie chłopaka, którego wcześniej wskazała mi Ania. Spuściłam wzrok i podeszłam do naszego wózka.
- Trzeba zrobić te zakupy, potem iść do Maka, a później po ciuchy! I będziemy znowu narzekać, że nie mieścimy się w te najlepsze! - Ania zeskoczyła z wózka i wepchnęła sobie do ust kilka orzechowych chrupków. Pokręciłam głową, upijając łyk wody mineralnej. Nienawidziłam rozpoczynać produktów przed ich kupnem, ale Ania mnie tego nauczyła. A obsługa Biedronki, w której byłyśmy stałymi klientkami, przyzwyczaiła się do naszego głośnego zachowania. A raczej zachowania Anny.
- Nie mam ochoty na Maca.
- No skoro tylko dzisiaj zeżarłaś dwa słoiki nutelli... Miko! Popatrz na niego!
Dziewczyna wskazała na jakiegoś nastolatka, rozglądającego się z nieco zagubioną miną po półce z mlekiem. Ledwo przejechałam po nim wzrokiem i sięgnęłam po telefon, by sprawdzić, czy Trevor przypadkiem do mnie nie napisał. Od studniówki się do mnie nie odezwał...
Czułam na sobie jego spojrzenie. Przypominało
mi to nieustanne taksowanie wzrokiem przez Matta Keana, dawno temu w
Australii, tylko bez tej całej nienawiści.
Bo w spojrzeniu Trevora było tylko czyste pożądanie i nuta rozbawienia. Pomimo moich szczerych chęci poznania źródła tej radości, chłopak kręcił głową z lekkim uśmiechem i zmieniał temat.
A to było bardzo łatwe, bo pytań z obu stron było mnóstwo. Wieczór spędziliśmy na przemian tańcząc, odbierając toasty i rozmawiając. W przerwach dołączali do nas muzycy z Set It Off. Cody dość nieufnie podchodził do mojego partnera.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że znasz Maddie? - fuknął na niego przy pierwszym zejściu ze sceny.
- Bo nie pytałeś. - Trevor był zupełnie wyluzowany, nawet znudzony tą rozmową. Na jego twarzy pojawiał się wtedy grymas niechęci, mówił kątem ust, patrząc gdzieś w dal, wygodnie rozparty na krześle.
- Ale nawet nie zająknąłeś się słowem, kiedy ci powiedziałem, że idę się spotkać z Maddie Miko w sprawie studniówki. To było w czwartek, Trev. W CZWARTEK.
- Znam dni tygodnia. Zresztą, po co miałbyś o tym wiedzieć? Żeby się lepiej ubrać?
Carson zamilkł, patrząc z zaciśniętymi ustami na kolegę z zaprzyjaźnionego zespołu. W tle leciało My heart will go on puszczone z laptopa przez panią Mariolę na czas odpoczynku Set It Off. Chyba z dziesięć razy zapytała Cody'ego czy piosenka mu odpowiada. Cody za każdym razem z taką samą ilością uroku zapewniał ją o słuszności wyboru. Teraz wpatrywała się w niego z uwielbieniem z drugiego końca sali z nauczycielskiego stolika. Pewnie zastanawiała się, ilu jeszcze przystojniaków przyprowadzę jej do szkoły i zapewne nadal czeka na obiecaną przez Caluma randkę.
- Zatańczymy, Madd? - zapytał mnie Cody, przybierając na twarz uśmiech. Zerknęłam na Trevora, czy nie ma nic przeciwko. Ten nachylił się do mnie i wyszeptał mi do ucha:
- Uważaj na niego. - spojrzałam na niego z niezrozumieniem, ale on już przeniósł wzrok na kieliszek z szampanem, którego nie tknął, a którym się tylko cały wieczór bawił.
Bo w spojrzeniu Trevora było tylko czyste pożądanie i nuta rozbawienia. Pomimo moich szczerych chęci poznania źródła tej radości, chłopak kręcił głową z lekkim uśmiechem i zmieniał temat.
A to było bardzo łatwe, bo pytań z obu stron było mnóstwo. Wieczór spędziliśmy na przemian tańcząc, odbierając toasty i rozmawiając. W przerwach dołączali do nas muzycy z Set It Off. Cody dość nieufnie podchodził do mojego partnera.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że znasz Maddie? - fuknął na niego przy pierwszym zejściu ze sceny.
- Bo nie pytałeś. - Trevor był zupełnie wyluzowany, nawet znudzony tą rozmową. Na jego twarzy pojawiał się wtedy grymas niechęci, mówił kątem ust, patrząc gdzieś w dal, wygodnie rozparty na krześle.
- Ale nawet nie zająknąłeś się słowem, kiedy ci powiedziałem, że idę się spotkać z Maddie Miko w sprawie studniówki. To było w czwartek, Trev. W CZWARTEK.
- Znam dni tygodnia. Zresztą, po co miałbyś o tym wiedzieć? Żeby się lepiej ubrać?
Carson zamilkł, patrząc z zaciśniętymi ustami na kolegę z zaprzyjaźnionego zespołu. W tle leciało My heart will go on puszczone z laptopa przez panią Mariolę na czas odpoczynku Set It Off. Chyba z dziesięć razy zapytała Cody'ego czy piosenka mu odpowiada. Cody za każdym razem z taką samą ilością uroku zapewniał ją o słuszności wyboru. Teraz wpatrywała się w niego z uwielbieniem z drugiego końca sali z nauczycielskiego stolika. Pewnie zastanawiała się, ilu jeszcze przystojniaków przyprowadzę jej do szkoły i zapewne nadal czeka na obiecaną przez Caluma randkę.
- Zatańczymy, Madd? - zapytał mnie Cody, przybierając na twarz uśmiech. Zerknęłam na Trevora, czy nie ma nic przeciwko. Ten nachylił się do mnie i wyszeptał mi do ucha:
- Uważaj na niego. - spojrzałam na niego z niezrozumieniem, ale on już przeniósł wzrok na kieliszek z szampanem, którego nie tknął, a którym się tylko cały wieczór bawił.
Blondyn chwycił mnie za rękę i pociągnął na środek parkiet, gdzie
wprawił mnie w obrót wprawnym ruchem, a później przyciągnął do siebie.
Miał pewne ruchy osoby o doskonałym wyczuciu rytmu i pewności siebie, a
przy tym pachniał zniewalająco. Nie był o wiele wyższy ode mnie, ale i
tak moje oczy mogły bezkarnie chłonąć widok jego klatki piersiowej
okrytej czarnym materiałem. Bujaliśmy się w ciszy, a Celine Dion coraz
mocniej wczuwała się w piosenkę, gdy Cody nabrał powietrza i w końcu się
odezwał:
- Znam Trevora od kilku lat. Przeżyliśmy razem nawet Warped Tour, a po czymś takim albo się kogoś kocha, albo nienawidzi. - zamilkł na dłuższą chwilę. - Nie rozumiem, co się z nim dzieje.
- A co się ma dziać? - uniosłam głowę.
- Jesteśmy przyjaciółmi. Nasze zespoły są razem w europejskiej trasie koncertowej od dwóch miesięcy. Widzimy się codziennie. I nawet nie zająknął się słowem, że spotyka się z tobą. Ba! Nie wspomniał nawet, że z tobą pisze. Myślałem, że to z Crystal tak namiętnie wymienia wiadomości...
- Kto to jest Crystal? - zatrzymałam się, ale Carson pociągnął mnie dalej, aż do obrotu. Dopiero potem mi odpowiedział.
- Żona Wentwortha.
- Znam Trevora od kilku lat. Przeżyliśmy razem nawet Warped Tour, a po czymś takim albo się kogoś kocha, albo nienawidzi. - zamilkł na dłuższą chwilę. - Nie rozumiem, co się z nim dzieje.
- A co się ma dziać? - uniosłam głowę.
- Jesteśmy przyjaciółmi. Nasze zespoły są razem w europejskiej trasie koncertowej od dwóch miesięcy. Widzimy się codziennie. I nawet nie zająknął się słowem, że spotyka się z tobą. Ba! Nie wspomniał nawet, że z tobą pisze. Myślałem, że to z Crystal tak namiętnie wymienia wiadomości...
- Kto to jest Crystal? - zatrzymałam się, ale Carson pociągnął mnie dalej, aż do obrotu. Dopiero potem mi odpowiedział.
- Żona Wentwortha.
Wybuchnęłam śmiechem. Dobre sobie, przecież Trevor ma 21 lat! Pokręciłam głową.
- Trevor nie ma nawet dziewczyny. Sam mi mówił!
- No dziewczyny nie ma. - przyznał. - Ma żonę.
Umilkłam. Intensywnie przywoływałam w myślach wymieniane wiadomości. Czy Trev kiedykolwiek wspominał o swoim życiu prywatnym...? Muzyka powoli ucichła, a Cody zatrzymał się.
- Chcesz zatańczyć jeszcze jeden taniec?
- Wolę już usiąść. - odparłam, więc wróciliśmy do naszego okrągłego stolika, do którego SIO dosiadało się w przerwach. Teraz jednak musieli wrócić na scenę. Carson posłał mi pełne smutku spojrzenie, a później skinął Ani głową. Poderwała się po chwili i pociągnęła Rafała, swojego partnera, za sobą. Zaczęłam bawić się widelcem, a Trevor nachylił się do mnie, obejmując moje plecy ramieniem.
- Cody nie jest aż tak złym tancerzem, żeby tak się smucić. - na moje uporczywe milczenie dodał: - Wyglądasz lepiej od niego, nie wierz w to, co mówi.
- W Crystal też mam nie wierzyć? - wypaliłam.
Jego zdziwienie wbiło go w krzesło.
- Crystal.- powtórzył cicho. I więcej się nie odezwał. - Trevor nie ma nawet dziewczyny. Sam mi mówił!
- No dziewczyny nie ma. - przyznał. - Ma żonę.
Umilkłam. Intensywnie przywoływałam w myślach wymieniane wiadomości. Czy Trev kiedykolwiek wspominał o swoim życiu prywatnym...? Muzyka powoli ucichła, a Cody zatrzymał się.
- Chcesz zatańczyć jeszcze jeden taniec?
- Wolę już usiąść. - odparłam, więc wróciliśmy do naszego okrągłego stolika, do którego SIO dosiadało się w przerwach. Teraz jednak musieli wrócić na scenę. Carson posłał mi pełne smutku spojrzenie, a później skinął Ani głową. Poderwała się po chwili i pociągnęła Rafała, swojego partnera, za sobą. Zaczęłam bawić się widelcem, a Trevor nachylił się do mnie, obejmując moje plecy ramieniem.
- Cody nie jest aż tak złym tancerzem, żeby tak się smucić. - na moje uporczywe milczenie dodał: - Wyglądasz lepiej od niego, nie wierz w to, co mówi.
- W Crystal też mam nie wierzyć? - wypaliłam.
Jego zdziwienie wbiło go w krzesło.
- Pójdziesz po ketchup? Ja wezmę jogurty. - zaproponowała Ania, przemilczawszy mój nagły autyzm. Skinęłam głową, nie patrząc nią. Nie zauważyłam więc jej spojrzenia, gdy odchodziłam w przeciwnym kierunku, przygryzając wargę i zastanawiając się, dlaczego, u licha, Trevor nie chciał mi nic wyjaśnić, tylko zniknął. Pochyliłam się nad chłodnią, wyciągając dwa pudełka Guiseppe. Gdy się odwróciłam, napotkałam spojrzenie chłopaka, którego wcześniej wskazała mi Ania. Spuściłam wzrok i podeszłam do naszego wózka.
- Hm, Magda? Miałaś iść po ketchup, nie po mrożoną pizzę. - Ania wyrosła przede mną, racząc mnie wzrokiem pełnym dezaprobaty.
- Pizzą też nie pogardzisz. - stwierdziłam, wrzucając pudełko do wózka. A potem, co nieuniknione, zerknęłam na ekran telefonu.
- Musimy poważnie porozmawiać.
Wentworth nadal nie napisał. Postanowiłam ponaglić moje pytania. Zaczęłam wstukiwać literki, gdy telefon zniknął mi z rąk.
Wentworth nadal nie napisał. Postanowiłam ponaglić moje pytania. Zaczęłam wstukiwać literki, gdy telefon zniknął mi z rąk.
- Hej! Ja tu piszę!
- Widzę. A czy ty widzisz, że jesteś ze swoją jedyną obecnie przyjaciółką na pieprzonych zakupach?! - patrzyłam na nią z otwartymi ustami. Czy Ania właśnie powiedziała "pieprzonych"...? - Siadaj!
Pociągnęła mnie na zimne kafelki koło chłodni. Tak, właśnie siedziałyśmy obok siebie na podłodze w Biedronce, a Ania przymierzała się do pierwszej poważnej kłótni małżeńskiej w naszej przyjaźni.
- Magdaleno. - zaczęła. - Nie zasługujesz na to. Kiedy to ci się stało?
Uniosłam brwi.
- Co mi się stało?
- DLACZEGO TY NIE MOŻESZ SIĘ ZAKOCHAĆ W JAKIMŚ POLACZKU I BYĆ NORMALNĄ NASTOLATKĄ, CO?
- Może dlatego, że nie jestem zwykłą nastolatką? - uśmiechnęłam się niewinnie, po raz pierwszy od studniówki.
- Oh, daruj, twoje żarty już nie są śmieszne. - przygryzła wargę. - No dobra, od jakiegoś czasu znowu są. -wyglądała, jakby głęboko się nad czymś zastanawiała. W końcu zdecydowała się na ten temat. - Okej. Opowiedz mi coś o tym Trevorze. Skąd on się w ogóle wziął?
- No wiesz, pewna pani i pewien pan bardzo się kochali... - wspinałam się na wyżyny dobrego humoru.
- Miko! - szybko ukryła uśmiech. - Pytam poważnie.
- Musimy o tym rozmawiać na płytkach w Biedronce?
Wstała i znów pociągnęła mnie za sobą, pozostawiając wózek samotnym na środku sklepu.
- Ale tam było mleko czekoladowe...- rzuciłam, mając nadzieję, że Raine jednak odpuści.
- Ale sojowe. Jestem na nie uczulona.
- Nie można być uczulonym na mleko sojowe.
- Na mięso też nie, a nie jesz. - odparowała, ale zawróciła. - Tylko nie myśl, że ci odpuszczę. Ja tego tak nie zostawię.
Ochroniarz patrzył na nas podejrzliwie. Ale nie tak podejrzliwie, jak ja patrzyłam na Anię.
-----------------------------------------------------------------------
Gdy Ania wyciągnęła ze mnie wszystkie interesujące ją informacje, zostawiła mnie w pokoju dziennym na kanapie i poszła do siebie bez udzielenia wyjaśnień. Odwróciłam się za nią, ale gestem nakazała mi zostać na miejscu. Wykorzystałam więc okazję i ponownie zerknęłam na wyświetlacz telefonu, po raz kolejny przeżywając rozczarowanie. Ehh. Kiedy ja tak obsesyjnie o jakimś facecie? Przecież ja nawet zerwałam z Ashtonem dla Trevora! Przemyślenia przerwał mi głośny huk, aż podskoczyłam.
- Nie możesz się materializować ciszej, tylko zawsze z przytupem?! - wrzasnęłam na nią, patrząc na książki od matematyki. - A co to niby jest?
- Nie mogę. To są książki od matmy. Książki, poznajcie Magdę. Magda, to są Książki. Rusz dupę i ucz się.
- Coś często mówisz do mnie ostatnio: "Rusz dupę". - mruknęłam ze złością.
- Jak nic nie robisz, to jakoś cię muszę zmotywować.
- Nie musisz być taką wredną jędzą.
- "Wredną jędzą"? Jezu, Miko, ja już nawet nad twoim charakterem muszę pracować?
Naburmuszona, sięgnęłam po książki i niechętnie je do siebie przyciągnęłam.
- A jak ładnie napiszesz jutrzejszy egzamin, to będę mieć dla ciebie niespodziankę.
- Nie motywujesz pięciolatki, Anno.
- No tak. Ale osiemnastolatki też ostatnio nie przypominasz, prawda?
Nie rozumiem, za co ona mnie tak dissuje. Chwilę jej się przyglądałam. Czy ja kiedyś nie zachowywałam się identycznie...? A jeśli tak... to gdzie się podziała tamta "Ja"? I czy za nią tęsknię...?
- Widzę. A czy ty widzisz, że jesteś ze swoją jedyną obecnie przyjaciółką na pieprzonych zakupach?! - patrzyłam na nią z otwartymi ustami. Czy Ania właśnie powiedziała "pieprzonych"...? - Siadaj!
Pociągnęła mnie na zimne kafelki koło chłodni. Tak, właśnie siedziałyśmy obok siebie na podłodze w Biedronce, a Ania przymierzała się do pierwszej poważnej kłótni małżeńskiej w naszej przyjaźni.
- Magdaleno. - zaczęła. - Nie zasługujesz na to. Kiedy to ci się stało?
Uniosłam brwi.
- Co mi się stało?
- DLACZEGO TY NIE MOŻESZ SIĘ ZAKOCHAĆ W JAKIMŚ POLACZKU I BYĆ NORMALNĄ NASTOLATKĄ, CO?
- Może dlatego, że nie jestem zwykłą nastolatką? - uśmiechnęłam się niewinnie, po raz pierwszy od studniówki.
- Oh, daruj, twoje żarty już nie są śmieszne. - przygryzła wargę. - No dobra, od jakiegoś czasu znowu są. -wyglądała, jakby głęboko się nad czymś zastanawiała. W końcu zdecydowała się na ten temat. - Okej. Opowiedz mi coś o tym Trevorze. Skąd on się w ogóle wziął?
- No wiesz, pewna pani i pewien pan bardzo się kochali... - wspinałam się na wyżyny dobrego humoru.
- Miko! - szybko ukryła uśmiech. - Pytam poważnie.
- Musimy o tym rozmawiać na płytkach w Biedronce?
Wstała i znów pociągnęła mnie za sobą, pozostawiając wózek samotnym na środku sklepu.
- Ale tam było mleko czekoladowe...- rzuciłam, mając nadzieję, że Raine jednak odpuści.
- Ale sojowe. Jestem na nie uczulona.
- Nie można być uczulonym na mleko sojowe.
- Na mięso też nie, a nie jesz. - odparowała, ale zawróciła. - Tylko nie myśl, że ci odpuszczę. Ja tego tak nie zostawię.
Ochroniarz patrzył na nas podejrzliwie. Ale nie tak podejrzliwie, jak ja patrzyłam na Anię.
-----------------------------------------------------------------------
Gdy Ania wyciągnęła ze mnie wszystkie interesujące ją informacje, zostawiła mnie w pokoju dziennym na kanapie i poszła do siebie bez udzielenia wyjaśnień. Odwróciłam się za nią, ale gestem nakazała mi zostać na miejscu. Wykorzystałam więc okazję i ponownie zerknęłam na wyświetlacz telefonu, po raz kolejny przeżywając rozczarowanie. Ehh. Kiedy ja tak obsesyjnie o jakimś facecie? Przecież ja nawet zerwałam z Ashtonem dla Trevora! Przemyślenia przerwał mi głośny huk, aż podskoczyłam.
- Nie możesz się materializować ciszej, tylko zawsze z przytupem?! - wrzasnęłam na nią, patrząc na książki od matematyki. - A co to niby jest?
- Nie mogę. To są książki od matmy. Książki, poznajcie Magdę. Magda, to są Książki. Rusz dupę i ucz się.
- Coś często mówisz do mnie ostatnio: "Rusz dupę". - mruknęłam ze złością.
- Jak nic nie robisz, to jakoś cię muszę zmotywować.
- Nie musisz być taką wredną jędzą.
- "Wredną jędzą"? Jezu, Miko, ja już nawet nad twoim charakterem muszę pracować?
Naburmuszona, sięgnęłam po książki i niechętnie je do siebie przyciągnęłam.
- A jak ładnie napiszesz jutrzejszy egzamin, to będę mieć dla ciebie niespodziankę.
- Nie motywujesz pięciolatki, Anno.
- No tak. Ale osiemnastolatki też ostatnio nie przypominasz, prawda?
Nie rozumiem, za co ona mnie tak dissuje. Chwilę jej się przyglądałam. Czy ja kiedyś nie zachowywałam się identycznie...? A jeśli tak... to gdzie się podziała tamta "Ja"? I czy za nią tęsknię...?
Ania jest genialna :D I kim jest ten tajemniczy chłopak w Biedronce? Może to przypadek, ale jakoś nie wierzę w przypadki takie.
OdpowiedzUsuńTrevor dziwnie się zachowuje. Oni wszyscy są dziwnie. I dlatego jest tak fajnie :D